17 listopada 2012

O lękach inaczej

W poszukiwaniach rozwiązania spraw trudnych dla mnie, natknęłam się na książkę Colina Sissona “Wewnętrzne przebudzenie”. Książka ta jest kwintesencją nauk duchowych, z którymi do tej pory się zetknęłam. Dla mnie odkrywcza, ale szczególnie ważna dlatego, że daje możliwość praktykowania, docierania do głębokich pokładów stłumionych emocji i ich oczyszczenia.
Z tego co wiem, integracja oddechem, o której pisze Colin Sisson, przetransformowała się w najpierw w Inteo, a teraz w  praktykowanie obecności. Jak na razie byłam na dwóch sesjach Inteo i mogę przyznać, że niesamowite jest spotkanie z emocjami, z oporem, lękiem, błogością, przerażeniem, miłością i akceptacją oraz niewyczerpalnym źródłem innych emocji. Jak będę miała większe doświadczenie, to może opiszę to później w jakimś poście.
Na razie przedstawiam fragment dotyczący lęku.
“Dobrze wykorzystany lęk uwalnia nas od nas samych, źle wykorzystany – czyni nas swoimi niewolnikami. Zrozumienie lęku jest ważnym krokiem w naszym rozwoju.
Zwierzęta są bardzo wrażliwe na ludzkie emocje, szczególnie na miłość i lęk, i często pokazują nam, jak słabo panujemy nad sobą. Ich reakcją na ludzki lęk jest także lęk i wywołuje to w nich reakcję walki lub ucieczki – albo uciekają, albo atakują tego, który się boi. Gdy natomiast nie boimy się, lecz okazujemy im miłość, nawet dzikie zwierzęta zachowują się łagodnie, tak jakby były oswojone. Rzadko się zdarza, by wąż ukąsił Indianina, ponieważ ten uważa go za naturalną część swego otoczenia; pozostałych ludzi często atakuje, ponieważ są oni przekonani, że węże są niebezpieczne.
BARIERA LĘKU – NAUCZYCIEL GRANIC
Od najwcześniejszych lat uczono mnie, że “tchórz umiera tysiąc razy, a bohater tylko raz”. Po własnym doświadczeniu intensywnego lęku, podczas wojny w Wietnamie, zmieniłem ten pogląd. Zdałem sobie sprawę, że prawdziwy bohater działa, kiedy się boi, i wie, że się boi. Każdego stać na dowodzenie działem, gdy całkowicie stłumi swoje uczucia.
Wietnam i moja praca z integracją oddechem pozwoliły mi odkryć najskuteczniejsze narzędzie przebudzenia oraz mojego największego nauczyciela -jest nim moja bariera lęku. Bariera ta jest granicą mojej strefy bezpieczeństwa. Wszyscy poruszamy się w intelektualnej, emocjonalnej i fizycznej strefie bezpieczeństwa i dla każdej osoby jest ona inna, zależnie od jej uwarunkowań i stłumionych lęków. Czasem doświadczamy najdalszych granic swej fizycznej strefy bezpieczeństwa już wtedy, gdy pochylimy się i dotkniemy czubków palców u nóg bez zginania kolan. Dalej już nie moglibyśmy się rozciągnąć. Granic strefy emocjonalnego bezpieczeństwa możemy, na przykład, doświadczać w czasie konfliktu z najbliższymi osobami, a swe intelektualne granice poznajemy podczas uczenia się. Zauważyłem, że doświadczam lęku w formie stresu zawsze wtedy, kiedy osiągnę jakąś swoją granicę. Dostrzegłem także, że im częściej zbliżam się do tej granicy, tym dalej się ona odsuwa (ćwiczenia fizyczne coraz bardziej zwiększają moją giętkość, ćwiczenia emocjonalne pozwalają mi coraz lepiej rozwiązywać konflikty, a zagadki intelektualne zwiększają moją zdolność uczenia się). To odkrycie nauczyło mnie, że jest ze mną zawsze mój najlepszy na świecie nauczyciel -  n a u c z y c i e l  m o i c h  w ł a s n y c h  g r a n i c. Nauczyciel ten pozwala mi dowiedzieć się o sobie więcej niż wszystkie książki i seminaria. Ale większość osób ucieka od swoich łęków, czyli od swych największych nauczycieli – ucieka w przeciętność i hipnotyczną nieświadomość.
PRZYCZYNA TRAUMY
Największym błędem na naszej planecie jest przekonanie, że świat czyni z nas ofiarę; że dla kobiety, którą zgwałcono, doświadczenie to jest traumą; że wojna powoduje träume; że psychika wykorzystywanego dziecka zostaje uszkodzona; że każda krzywda jest przyczyną traumy. Naszym zdaniem to nieprawda.
Traumę powodują nie wydarzenia, lecz to, co myślimy o przeżyciach związanych z tymi wydarzeniami.
“O czym ty mówisz? Że nic w życiu nie może mnie zranić? Dlaczego więc jestem taki stłamszony i wystraszony?” – zapytacie.
Jesteśmy wystraszeni, ponieważ jesteśmy zaprogramowani na strach. Objawia się to uwolnieniem do krwi hormonów, spowodowanym przez fałszywe decyzje i wnioski dotyczące wszystkich naszych przeżyć. Ale to nie sytuacja uwalnia te hormony, lecz komunikat, który automatycznie wysyłamy do mózgu. Mówi on, że znajdujemy się w jakimś niebezpieczeństwie. Zrozumienie tego zjawiska może zmienić całe nasze życie.
Ofiary zawsze domagają się kary i odwetu na tych, którzy, wedle ich mniemania, ich skrzywdzili. To żądanie nie pozwala im wyzwolić się z roli ofiary. Zahipnotyzowani ludzie są całkowicie przekonani, że to świat i inni kształtują ich życie. Nie pomyślą ani przez chwilę, że sami tworzą każdy jego aspekt. Są ofiarami innych, ponieważ nieświadomie dokonali takiego wyboru i ich uczucia są rezultatem myśli, które wybrali. Rola ofiary nie jest niczyim przeznaczeniem. Wszyscy jesteśmy nieświadomymi ochotnikami.
Przebudzenie jest podjęciem decyzji, by zapanować nad swym fizycznym, emocjonalnym i intelektualnym światem. Oznacza to kierowanie sobą i swoim życiem.
Kiedyś postanowiłem naprawdę poczuć swój lęk i doświadczyć swych emocjonalnych granic – swojej ściany lęku; i był to najodważniejszy czyn w moim życiu. Najbardziej zdumiewające było to, że po drugiej stronie ściany lęku natychmiast znalazłem czekający tam na mnie skarb – obfitość absolutnej miłości, radości i żywotności.
Obserwacja moich reakcji nauczyła mnie, iż lęk jest pierwszą automatyczną odpowiedzią na zaprogramowaną przez mózg myśl, że znajduję się w niebezpieczeństwie (odwieczne uwarunkowanie). Ale paraliżujący lęk, który następuje potem, zadajemy sobie sami. Wyobrażając sobie okropne rzeczy, wzmacniałem początkową reakcję lęku, która była dla mnie traumatyzująca. To nie wojna przygnębiała mnie emocjonalnie, lecz to, co o niej myślałem.
Przebudzenie polega na odkryciu, że życie jest neutralne. Dopiero ja nadaję mu jakąś wartość i tym samym stwarzam sobie niebo lub piekło.
Moje doświadczenie w Wietnamie nauczyło mnie także, jak tłumić lęk. Przy każdym spotkaniu z wrogiem dosłownie go w sobie dusiłem. Odkryłem, że z każdą bitwą skraca się czas między moją początkową reakcją ucieczki i walki (usłyszeniem pierwszego strzału) a zduszeniem jej. Pod koniec mojego udziału w wojnie trwało to najwyżej dwie sekundy – doszedłem prawie do punktu, w którym całkowicie tłumiłem uwarunkowaną reakcję lęku. Gdybym osiągnął ten punkt, wątpię, czy przetrwałbym Wietnam, ponieważ reakcja lęku jest ważnym narzędziem przetrwania w tak ekstremalnych okolicznościach. Natomiast dla naturalnie rozwijającej się duchowej istoty lęk staje się atawizmem.
Dlaczego więc ci, którzy nie stykają się z sytuacjami na granicy życia i śmierci, doświadczają paraliżującego lęku przy najdrobniejszym niepowodzeniu? Wydaje się, że w przypadku większości z nas lęk jest wynikiem myśli, a nie reakcji na rzeczywiste fizyczne niebezpieczeństwa. Podczas gdy nasi jaskiniowi przodkowie naprawdę musieli radzić sobie z przerażającymi sytuacjami (np. atak dzikich zwierząt), by przetrwać, nasze lęki wydają się abstrakcją, gdyż nie uzasadnia ich realne fizyczne zagrożenie. Musimy tylko rozprawiać się z dzikimi zwierzętami umysłu, a więc z myślami powodującymi lęk i przerażenie. Boimy się niepewnej przyszłości po nieudanym związku, wyrzucenia z pracy, nie zapłaconych rachunków itd. Jak możemy przezwyciężyć tę autodestruktywną reakcję, która jest prawdopodobnie przyczyną wszystkich chorób i czyni piekło z naszego życia? Po prostu musimy sobie uświadamiać, co czujemy w chwili, kiedy to czujemy.
ILUZJA LĘKU
Często powtarzaliśmy, że lęk jest iluzją. Możesz się o tym przekonać, wykonując następujące ćwiczenie:
1. Wyobraź sobie najgorszą rzecz, jaka mogłaby ci się zdarzyć. Kiedy przedstawiasz to sobie w myślach, zauważ, jak w twoim ciele powstaje napięcie (wynik lęku).
2. Teraz wyobraź sobie, że już ci się to zdarzyło. Co się dzieje z lękiem? Znika, ponieważ nie musisz już dłużej obawiać się tego wydarzenia; wszak już do niego doszło.
Przypomnij sobie jakąś swoją porażkę, rozczarowanie lub stratę. Jak czułeś się tuż przed tym wydarzeniem? Mógł to być ważny egzamin, staranie się o pracę lub pierwsza randka. Jak się czułeś? Prawdopodobnie byłeś podenerwowany (oznaka lęku). Potem poniosłeś porażkę, nie zostałeś przyjęty lub cię odrzucono. Czy nadal się bałeś? Oczywiście, że nie. Najgorsza rzecz już się stała i lęk przestał być potrzebny. Najpierw się bałeś, a potem, wraz z porażką, zniknęła twoja nadzieja. Gdy nie było nadziei, zniknął także lęk.
Dowodzi to, że lęk jest iluzją. Gdyby był realny, wzrósłby po przykrym wydarzeniu.
Niestety, po tym wszystkim następują kolejne akty osądzania sytuacji, które wywołują negatywne reakcje. To uwalnia kolejną porcję adrenaliny do krwi i prowadzi do wyrażenia tych reakcji lub ich stłumienia. Pod nimi, oczywiście, kryje się następna porcja lęku.
Dlaczego ciągle jesteśmy jego ofiarami? Głównie z powodu mentalności zorientowanej na przetrwanie, którą odziedziczyliśmy po naszych dalekich przodkach. Rodzice wzmacniają to w nas, wygłaszając często uwagi typu: “Bądź ostrożny”. W swej książce Mimo lęku [Susan Jeffers, Mimo lęku, przeł. Maria Veith, Wydawnictwo MEDIUM, Warszawa 1996, s. 20-przyp. red] Susan Jeffers pisze:
Nigdy nie słyszałam, by matka wołała za dzieckiem wychodzącym do szkoły: “Kochanie, nie bój się ryzyka”. Raczej poradzi mu: “Bądź ostrożny”, “Uważaj na siebie”. Taki komunikat zawiera podwójne przesłanie: “Świat zewnętrzny jest naprawdę niebezpieczny” i “Nie dasz sobie w nim rady”. Naturalnie, w rzeczywistości mama mówi coś innego: “Jeśli coś ci się przydarzy, ja nie będę mogła ci pomóc”. W ten sposób przekazuje dziecku swój brak wiary w to, że poradzi sobie z przeciwnościami.
Gdy się boimy, nie interesuje nas miłość do bliźnich. Całkowicie skupiamy się na przetrwaniu i związanym z nim instynkcie samozachowawczym; objawia się to chronieniem naszych przyjemności i unikaniem bólu. Bardzo się zatem staramy zmienić innych, aby służyli osiągnięciu tego celu.
Pamiętajmy, że jedyną osobą, którą możemy zmienić, jesteśmy my sami. Zanim wkroczyliśmy na drogę wewnętrznego rozwoju, często winiliśmy innych za swoje niepowodzenia. Szukaliśmy odpowiedzi i rozwiązań na zewnątrz siebie, a jeśli ich nie znaleźliśmy, obwinialiśmy kogoś lub coś. Po wkroczeniu na tę drogę nauczyliśmy się, że jesteśmy odpowiedzialni za wszystko, co nam się wydarza, a więc przestaliśmy winić innych i zaczęliśmy obwiniać siebie. Albo też staliśmy się bardziej wyrafinowani i “mądrze” dyskutowaliśmy o słabościach innych. Ale i w tym jest zadawanie sobie gwałtu. Czy obwiniamy siebie, czy innych, nadal osądzamy, a więc podtrzymujemy lęk i iluzję. Dyskutując o porażkach innych, mówimy, w gruncie rzeczy, o sobie. Ponadto, jeśli czyjeś zachowanie lub uczucia wzbudzają w nas emocje, prawdopodobnie nie rozwiązaliśmy podobnych uczuć u siebie. Gdy boimy się czyjegoś gniewu, oznacza to, że stłumiliśmy swój lęk związany z gniewem. Denerwuje nas samolubna osoba, ponieważ nie lubimy tej części siebie, która jest samolubna. Jeśli nie podoba nam się czyjaś arogancja lub zarozumialstwo, prawdopodobnie mamy niskie poczucie własnej wartości. Starannie ukrywamy ten fakt przed samym sobą, ale i tak daje się nam on we znaki zawsze, gdy ktoś lub coś z zewnątrz uruchomi nasze uczucia. Gdy zwróceni jesteśmy na zewnątrz, krytykując i osądzając, nie możemy uporządkować tego, co wewnątrz, czyli własnych uczuć.
LĘK WYNIKA Z PRZEKONANIA O SEPARACJI
Lęk wywodzi się z przesłanki, że jesteśmy oddzieleni od wszystkiego i wszystkich. Przy narodzinach zostaliśmy oddzieleni od matki, gdy przecięto nam pępowinę. Kiedy mieliśmy mniej więcej dwanaście miesięcy, odkryliśmy, że matka nie jest tą samą osobą, co my. Może mieć inne uczucia niż my. Konflikty z innymi wzmocniły przekonanie, że jesteśmy odseparowani. Z tego zrodziła się samotność. Lęk przed separacją jest prawdopodobnie zakorzeniony na najgłębszych poziomach świadomości. Jest to lęk przed osamotnieniem we wrogim, niebezpiecznym wszechświecie, lęk przed oddzieleniem od źródła. Religijni ludzie powiedzieliby, że jest to lęk przed oddzieleniem od Boga.
WEWNĘTRZNO-ZEWNĘTRZNA RZECZYWISTOŚĆ
Nie możemy być oddzieleni od swego Prawdziwego Ja, tak jak jedna część nieba nie może być oddzielona od drugiej. Czujemy się oddzieleni z powodu swej nieświadomości i swoich iluzji. Powtarzamy tu ciągle, że sami tworzymy sobie rzeczywistość. Jest tak, ponieważ stanowimy część wszystkiego, ponieważ  j e s t e ś m y  w s z y s t k i m. Nasze zewnętrzne otoczenie to tylko przedłużenie naszej wewnętrznej rzeczywistości (intelektu, emocji i ciała). Rozejrzyj się, wyjrzyj przez okno. To, co widzisz, jest przedłużeniem ciebie. Nie kończysz się tam, gdzie kończy się twoje ciało fizyczne czy twoje pole energetyczne, nazywane przez niektórych “aurą”. Jesteś nie tylko swym ciałem, ale całym światem, całym wszechświatem. Gdy wyglądasz przez okno, widzisz siebie.
Wszystko, co widzę, jest częścią mnie!
Ma to ogromne znaczenie w próbach radzenia sobie z lękiem. Spacerowałem po moskiewskim cmentarzu i nagle zaatakowały mnie trzy wielkie psy. Zawsze bałem się psów, gdyż zostałem pogryziony w dzieciństwie. Gdy mnie otoczyły, zakręciłem torbą, by utrzymać je w pewnej odległości od siebie i ochronić się przed ich zębami. Wziąłem kilka oddechów i poczułem swój lęk. Potem uświadomiłem sobie, że psy są częścią mego lęku z przeszłości i mój lęk jeszcze bardziej je rozwściecza. Przestałem je od siebie oddzielać. Były częścią mnie, która walczyła ze sobą. Pomyślałem sobie, że nie muszę tego więcej robić. Stałem nieporuszony i po prostu przesyłałem miłość tej części mnie, której zawsze się bałem. To było moje skrzywdzone dziecko, pogryzione przez tę część mnie, która zamanifestowała się jako pies. Psy natychmiast przestały mnie atakować, warczeć i szczekać i nagle odeszły jakby pod wpływem jakiegoś sekretnego rozkazu. Byłem bezpieczny. Zawsze byłem bezpieczny. Zdałem sobie sprawę, że zawsze prowadziłem wojnę ze sobą z powodu mojego lęku. “Boże, jestem wolny – pomyślałem. – Wolny od kolejnego aspektu mego lęku”.
Jak traktują cię ludzie? Tak Jak ty traktujesz siebie, ponieważ są tobą. Jeśli ich atakujesz lub chronisz się przed nimi, wzmacniasz przekonanie, że jesteś od nich odseparowany. To sprawia, że jesteś także odseparowany od siebie.
Patrząc na niedobrego człowieka, którym na pewno rządzi lęk, zdajmy sobie sprawę, że jest on częścią nas. Rozumiejąc to, możemy tylko odczuwać współczucie dla niego – dla siebie samych. Na tym polega miłość. Gdy uświadomimy sobie, że istnieje tylko jeden człowiek, jedna miłość i jedna prawdziwa rzeczywistość, której jesteśmy częścią, zrozumiemy, że właściwie jesteśmy samą tą miłością i rzeczywistością. Pewien mój religijny przyjaciel powiedział kiedyś: “Istnieje tylko Bóg i nic oprócz Boga. Wszystko inne jest iluzją”. Czy wobec tego osądzanie drugiej osoby lub siebie ma jakikolwiek sens?
Jak wygląda twoje otoczenie? Czy jest czyste, posprzątane, pełne troskliwych ludzi? Czy jest zaśmiecone, nieprzyjemnie pachnące, niehigieniczne i pozbawione troskliwych ludzi. Nie obwiniaj swojej administracji i nieporządnych sąsiadów. Wejrzyj w siebie. Tam jest problem.
By uwolnić się od lęku i przejść do wyższej wibracji miłości, najpierw trzeba uświadomić sobie lęki, które nami rządzą. Musimy połączyć się z nimi intymnie i głęboko zaprzyjaźnić.
PIĘĆ SPOSOBÓW ŁĄCZENIA SIĘ Z LĘKIEM I INTEGROWANIA GO
1. Uświadom sobie, że dobrze jest czuć lęk; im bardziej się z nim łączysz, tym jesteś zdrowszy emocjonalnie.
Kontrolowanie i odpychanie go daje mu większą władzę nad nami. Często lęk jest rezultatem poczucia bezsilności i bezbronności. Świadomość lęku jest mniej przerażająca niż życie w ciągłej udręce wynikającej z poczucia bezsilności.
2. Lęk zawsze będzie obecny w każdym nowym doświadczeniu. Podejmując działania, których się boisz, z całą świadomością lęku, sprawiasz, że lęk znika.
Lęk towarzyszy nam zawsze, kiedy przechodzimy przez jakieś ważne dla rozwoju doświadczenie lub sięgamy po to, czego chcemy, idąc za swymi marzeniami. Zrób to, czego się boisz, a lęk zniknie. Każdy go odczuwa. Ale w historii wielu było ludzi, którzy dokonywali wspaniałych czynów mimo lęku. Być może lęk nie jest aż takim problemem.
3. Zdaj sobie sprawę, że cała rzeczywistość jest częścią ciebie.
Nie ma separacji. Wszystkie nasze lęki są naszą przeszłością, która już nie istnieje teraz. Rzeczy, których się baliśmy i myśleliśmy, że nas zranią, są częścią nas.
4. Przyznaj się przed sobą do swego lęku, uznaj w pełni jego istnienie i pozwól mu być.
To jest sedno tego procesu. Pozwalając lękowi być, przestajemy walczyć i używać przemocy, która pojawia się wszędzie tam, gdzie stawiamy opór rzeczywistości. Gdy przestajemy walczyć ze swymi ministrami i z życiem, lęk znika. Nasze lęki karmi tylko porównywanie, osądzanie, stawianie oporu rzeczywistości, utożsamianie i analizowanie.
5. Przyznawszy się do swego lęku, skup się na tym, czego pragniesz.
Szekspir opisał przywiązanie do lęku, mówiąc: “Nasze wątpliwości są zdrajcami; tracimy dobro, które moglibyśmy uzyskać, ponieważ boimy się próbować”.
Okropności wojny pokazały mi, że wzmacniam swój lęk, gdy skupiam wyobraźnię na karze lub porażce, czyli, w tym przypadku, na możliwości utraty życia lub okaleczenia. Na co dzień ludzie zadręczają się wyobrażeniami o przyszłych porażkach, niepowodzeniach, karach. O wiele łatwiej by nam się żyło z jaśniejszymi wizjami przyszłości. Wyobraźmy sobie, na przykład, że przyjaciel proponuje nam przejście po wąskiej kilkumetrowej desce, leżącej bezpiecznie na ziemi; gdy to uczynimy, dostaniemy dwadzieścia dolarów znajdujących się na jej końcu. Na pewno nikt z nas nie miałby z tym problemu.
Następnie przedstawmy sobie inną sytuację: przyjaciel proponuje nam to samo, tyle że deska ma być umieszczona między dwoma wieżowcami, na dziesiątym piętrze. Prawdopodobnie nikt nie zmusiłby nas do przejścia po niej nawet po pięćdziesiąt dolarów.
W drugiej sytuacji pojawił się nowy element – dziesięć pięter pod deską. Gdy deska leżała na ziemi, myśleliśmy o nagrodzie. Kiedy natomiast umieszczono ją między dziesiątymi piętrami wieżowców, skoncentrowaliśmy się na przeszkodzie w osiągnięciu celu i możliwym niepowodzeniu, za które karą byłoby spadnięcie z dziesiątego piętra. Sparaliżował nas lęk i wykonanie prostego zadania stało się niemożliwe. Tak samo jest w życiu. Gdy skupiamy uwagę na niepowodzeniu i karze, kreujemy je i niemożliwe staje się osiągnięcie celu. Zamiast tego możemy skoncentrować się na samym celu. Po drugiej stronie lęku jest to, czego chcemy. Chcemy szczęścia, a boimy się nieszczęścia. Pragniemy dostatku, a boimy się biedy. Chcemy miłości, a boimy się odrzucenia i samotności. Skupiamy się na karze za nieosiągnięcie tego, czego chcemy. Gdy świadomie połączymy się ze swymi lękami, możemy je od siebie odwrócić, skupiając się na swoim dążeniu.
Pamiętam jeden z meczów rugby, w którym brałem udział. Pięć minut przed zakończeniem gry wynik był remisowy. Piłka znalazła się w moich rękach i usłyszałem od trenera uwagę: “Nie rzucaj do lewoskrzydłowego”. Do mnie zaś dotarła myśl: “Nie rzucaj piłki do Kena!”. Przeciwieństwem tego komunikatu było: “Za późno, właśnie rzuciłem ją do Kena”. Nastąpiło zamieszanie, którego ceną była nasza przegrana. Do dziś zastanawiam się, dlaczego trener udzielił mi takiej instrukcji. Dlaczego udziela się instrukcji, jak czegoś nie robić, zamiast, jak coś robić? Dlaczego ktokolwiek motywuje kogolwiek negatywnie?
Jakie są pierwsze słowa, których uczą się dzieci? – “Nie”, “Nie rób tego”. Uczymy ich skupiać się na przeciwieństwie tego, czego chcemy. I wzmacniamy ich lęk. Matka woła do dziecka: “Uważaj, żebyś się nie pobrudził”, zamiast: “Proszę, zachowaj czystość”.
Ludzie świadomi wiedzą, że wszelkimi ich działaniami rządzą ich świadome lub nie uświadomione myśli i że ból jest wynikłem koncentrowania się na przeciwieństwie tego, czego pragną. Skupianie się na tym, czego chcemy, a nie na tym, czego nie chcemy, zapewnia powodzenie w każdym przedsięwzięciu. Tworzymy swoją rzeczywistość i dominująca w nas myśl reprodukuje siebie na zasadach psychocybernetycznych. Dlatego nie mogą stracić wagi ci, którzy ciągle myślą o tym, jacy są grubi. Ci, którzy ciągle się martwią, czym zapłacą rachunki, nie mogą stać się bogaci. I nie znajdą miłości ci, którzy ciągle sobie powtarzają, że nikt ich nie kocha i nie pokocha. Musimy zastąpić swe lęki tym, czego chcemy, i nie jest to takie trudne. Lęk przed biedą trzeba zastąpić koncentracją na obfitości itd.
Lęk wynika z przekonania, że wszechświat jest niebezpieczny, i z chęci karania siebie. Miej odwagę czuć swój lęk, a na pewno zniknie. Oto kilka cytatów, które głęboko mnie poruszyły:
Statki w porcie są bezpieczne, ale stanie w porcie nie jest ich przeznaczeniem – John Shedd.
Czuj lęk i mimo wszystko rób to, czego się boisz – Susan Jeffers.
Nie ma żadnych dowodów na to, że życie jest poważne – Marshall.”
Colin Sisson “Wewnętrzne przebudzenie”.

Brak komentarzy: