9 kwietnia 2012

Przypowieść buddyjska

Pewna buddyjska zakonnica nosiła ze sobą małą,
złotą figurkę buddy,własnego bożka Buddy.
Była ona bowiem bardzo przeciwna oddawaniu czci buddom publicznym.
W świątyni budda jest publiczny,każdy może oddać mu cześć,
modlą się do niego tysiące ludzi.Ona chciała mieć własnego buddę.
Był to mały budda ale należał tylko do niej.
Chciała wielbić buddę który był tylko jej.
Znalazła się kiedyś w świątyni,gdzie było 10 000 posągów buddy.
Obudziła się wczesnym rankiem i zaczęła modlić się do swojej małej figurki.
W świątyni buddowie byli olbrzymi,ale ona czciła tylko swojego buddę.
Wpadła na pomysł...kadzidło...
Nie można zapanować nad kadzidłem,
jego zapach rozprzestrzeni się wszędzie,może dotrzeć do innych buddów,
a tu było ich mnóstwo.
Wzięła więc niewielką rurkę bambusa,
przystawiła ją do nosa swojego buddy i zapaliła kadzidło.
Dzięki temu zapach trafiał wprost do nosa jej buddy.
Kobieta odsunęła rurkę i zaczęła płakać,
bo twarz jej buddy stała się czarna.
Mistrz świątyni,mistrz zen który obserwował całą tę głupotę 
roześmiał się na całe gardło.
Powiedział:
''Widzisz!Nie tylko ty utonęłaś twój budda utonął razem z tobą.Zniszczyłaś swojego buddę''.


Brak komentarzy: