27 sierpnia 2016

Kodeks Altaira


''Społeczeństwo zostało zorganizowane tak,
żeby można było kontrolować jego członków.
Tak aby uniemożliwić nam myślenie i widzenie.''

Dość nietypowy post bo z gry Assassin's Creed.
Kodeks Altaira,wg mnie ciekawe przemyślenia warto przeczytać,usunęłam i ominęłam wszystko co dla nie-gracza byłoby bez znaczenia i niezrozumiałe.


-Pragniemy pokoju, ale dążymy do niego, mordując;
-pragniemy otworzyć ludzkie umysły, lecz wymagamy posłuszeństwa wobec mistrza i ustalonych zasad;
-pragniemy pokazać, jak niebezpieczna jest ślepa wiara, a sami ją praktykujemy.
Nie mam zadowalającej odpowiedzi na te zarzuty, a jedynie wymówki… Stosujemy się do zasad, mając na względzie większe dobro? Jeśli tak, to jak to o nas świadczy? Czy to czyni nas kłamcami? Oszustami? Słabeuszami? Ciągle zmagam się z tymi przeciwieństwami i mimo wielu lat rozmyślań, nie znalazłem odpowiedzi… Lękam się, że ona nie istnieje.
Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone. Czy odpowiedzią jest nasza wiara? Czy jednocześnie mogą być to dwie rzeczy – całkowite przeciwieństwa? Mamy szlachetne zamiary, a realizujemy je barbarzyńskimi metodami? My, celebrujący świętość życia, jednak pospiesznie odbierający je tym, których uważamy za wrogów? 
***
Dlaczego nasze instynkty popychają nas do przemocy? Badałem relacje między różnymi gatunkami. Wrodzony instynkt przetrwania domaga się śmierci innych istot. Dlaczego nie mogą żyć w zgodzie? Tak wielu wierzy, że świat został stworzony przez boską moc – lecz ja widzę tylko plan szaleńca, łaknącego zniszczenia i desperacji. Nasze początki zdają się być chaotyczne. Niezamierzone. Tylko upływ czasu nadaje sens naszemu istnieniu. Wymusza go przede wszystkim natura – dopiero później ludzie…
***
Z czasem, każde zdanie, powtarzane dostatecznie często, staje się oczywistością. Zamienia się w prawdę. Po warunkiem, że uda nam się przetrwać spory i uciszyć przeciwników. Lecz jeśli nam się uda – i pokonamy wszystkich rywali – to, co pozostanie, stanie się prawdą.
Czy można mieć naprawdę obiektywny punkt widzenia? Odpowiedź brzmi – nie. To dosłownie, fizycznie niemożliwe. Jest zbyt wiele zmiennych. W grę wchodzi zbyt wiele dziedzin i wzorców. Oczywiście możemy próbować. Możemy dążyć do objawienia. Ale nigdy go nie znajdziemy. Przenigdy…
W ten sposób uświadomiłem sobie, że dopóki istnieją templariusze, dopóty będą próbować naginać rzeczywistość do swej woli. Oni wiedzą, iż nie istnieje prawda absolutna – a jeśli istnieje – nie jesteśmy w stanie jej dostrzec. I zamiast niej szukają własnych wyjaśnień. To siła napędowa tak zwanego „Nowego Porządku Świata”. Przekształcenie egzystencji na własne podobieństwo. 
***
Dionizos. Horus. Kriszna. Mitra. Jezus. Ich życia pełne są podobieństw. Wydaje mi się, że jest ich zbyt wiele. Boskie dziedzictwo. Oskarżenie. Uczniowie. Czynienie cudów. Zmartwychwstanie…
Jak to możliwe?
A może to niemożliwe… Może to ta sama historia opowiadana przez wszystkie epoki? Zapożyczana i zmieniana tak, by pasowała do swoich czasów? Rozwijająca się wraz z narzędziami i językiem? Czy to opowieść zrodzona z faktów, czy fikcji? A może z obu? Może te postacie to ta sama osoba – której życie przedłuża i zmienia Fragment Edenu?
Al Mualim opisywał Jezusa jako prawdziwego człowieka – śmiertelnika, który do mistrzostwa opanował sztukę manipulacji. A co, jeśli się mylił? Jeżeli ci ludzie są prawdziwi – i byli między nami już wielokrotnie – czy to oznacza, że powrócą? Może są tu i teraz? Tyle pytań, a z każdym dniem jest ich coraz więcej…
***
Studiowałem starożytne pogańskie wyznania, które istniały przed tą ostatnią obsesją na punkcie jednego, boskiego stwórcy. Koncentrowały się one bardziej na fundamentalnych siłach wpływających na nasz świat niż na arbitralnych zasadach moralnych…
Słońce wschodzi o poranku, a zachodzi wieczorem. Przypływ przychodzi i odchodzi. Trawa rośnie, schnie, umiera, by wkrótce na powrót wyłonić się z ziemi. Powietrze nagrzewa się, a potem ochładza. Jakaś ukryta energia trzyma nas na ziemi i ściąga nas z powrotem, gdy próbujemy się od niej oderwać.
Kiedyś, każdy z tych ruchów był reprezentowany przez boga lub boginię. Każda siła miała swoją twarz, uważano ją za coś wyjątkowego i potężnego. Istniały powiązania między tymi siłami – panteon pojedynczych duchów – zasad. Niewidzialne ręce kierujące rozwojem otaczającego nas świata.
I próbowano skategoryzować, przebadać, wyjaśnić i zrozumieć, jak wszystko działa – czasem błędnie. Lecz teraz tego nie ma. Teraz mamy polegać na dużo prostszym wyjaśnieniu. Jaką naiwnością jest wiara, że na każde pytanie jest tylko jedna odpowiedź. I na każdą tajemnicę. Że istnieje jedno, władające wszystkim, boskie światło. Podobno to światło niesie nam prawdę i miłość. Według mnie, to światło nas oślepia – i zmusza do pogrążenia się w ignorancji.
Czekam na dzień, w którym ludzie odwrócą się od niewidzialnych potworów i powrócą do bardziej racjonalnego postrzegania świata. Lecz te nowe religie są tak wygodne – obiecują bardzo surowe kary za ich odrzucenie – obawiam się, że przez strach będziemy kurczowo trzymać się największego z kłamstw.
***
Wkrótce odejdę z tego świata. Nadszedł mój czas. Ta świadomość nieustannie przepełnia me myśli. Wiem, że części mego ciała zostaną zwrócone Ziemi. Lecz co stanie się z mą świadomością? Moją tożsamością? Czyli – co stanie się ze MNĄ? Podejrzewam, że to będzie koniec. Nie będzie następnego świata. Ani powrotu do tego. Na zawsze.
Nasze żywoty są tak krótkie i nic nie znaczące. Kosmos nie dba o nas. Ani o to, co zrobiliśmy; czy czyniliśmy dobro czy zło.Nie ma oczekiwania. Nie ma objawienia. Nie ma Sądu Ostatecznego. Jest tylko cisza. I ciemność. Absolutna ciemność.

Brak komentarzy: