Pewien podróżnik przybył do klasztoru w środku wielkiej
zamieci śnieżnej.
''Umieram z zimna i głodu. Nie mam jak zarobić na
życie.''
Tak się akurat złożyło, że tego właśnie dnia zamieć uniemożliwiła
mnichom uzupełnienie zapasów w spiżarni i nie pozostało im nic, ani do
jedzenia, ani do picia.
Poruszony ciężką sytuacją podróżnika opat
otworzył tabernakulum,
wyjął poświęcone hostie oraz kielich wina i
zaproponował je przybyszowi jako strawę.
Gest ten przeraził innych
mnichów:
''To świętokradztwo!'' - wykrzyknęli
''Dlaczego?''
zapytał
opat.
''Sami słyszeliście o tym, jak Dawid jadł chleb złożony na
ołtarzu, gdy poczuł głód.
Kiedy zaistniała taka konieczność, Chrystus
leczył ludzi w Dzień Pański.
Ja tylko wprowadzam w życie ducha Jezusa:
miłość i łaska mogą teraz dopełnić dzieła''.
przypowieści Paulo Coelho
przypowieści Paulo Coelho
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz