Na pewnej wyspie żyło sobie niewielkie plemię ludzi.
Na czele
plemienia stał wódz, posiadający pełną władzę nad całą społecznością.
On
wydawał nakazy, zakazy, stanowił prawo, krótko mówiąc decydował co
wolno a czego nie wolno. Jednocześnie był dobry dla swoich poddanych
i dbał o nich.
Społeczność żyła więc sobie szczęśliwie pod rządami
wodza.
Zdarzyło się jednak pewnego razu, że jeden z członków plemienia
złamał zakaz wodza, dopuszczając się czegoś, co było zabronione -
kradzieży.
Wódz strasznie rozzłościł się z tego powodu, ponieważ nikt
nigdy wcześniej nie przekroczył ustanowionego przez niego prawa.
Jego
gniew był tak ogromny, że postanowił wymierzyć surową karę.
Za
popełniony występek kazał winnemu obciąć ręce. Niewątpliwie kara to
dotkliwa, bo zadała winowajcy ogromne cierpienie i upośledziła na całe
życie.
Odtąd nie było już ono dla ukaranego tak szczęśliwe jak przedtem
ale stało się pełne trudu i cierpienia. To jednak nie wszystko.
Wódz
kazał w taki sam sposób ukarać dzieci skazanego,
aby przez całe życie
cierpiały tak samo jak ich ojciec.
I to również nie był jeszcze koniec
kar.
Ponieważ gniew wodza była naprawdę ogromny,
postanowił on, że odtąd
ręce będą obcinane wszystkim potomkom winowajcy,
aby cierpieli jak ich
przodek, który dopuścił się niegodnego czynu ."
Czy kara za popełniony występek była słuszna?
Czy
sprawiedliwe było to, że odpowiedzialność za czyny ojca spadła również
jego dzieci, wnuków, prawnuków i wszystkich potomków?
Po co jednak ta historyjka?
Być może ktoś się już domyślił, a jeśli
nie to nich sobie przypomni wydarzenia opisywane przez Księgę Rodzaju.
A o jakie wydarzenia konkretnie chodzi?
Otóż w pewnym ogrodzie, który
nazywał się Eden, żyli sobie pierwsi ludzie na ziemi.
Zostali tam
umieszczeni przez wodza-Boga.
Bóg dał jednak ludziom pewne prawa, zakazy
a więc określił co im wolno a czego nie,
lecz w rajskim ogrodzie żyło
się im szczęśliwie,
ponieważ Bóg dbał o nich i niczego im nie brakowało.
Zdarzyło się jednak pewnego razu, że pierwsi ludzie złamali zakaz Boga.
Rozgniewał się on bardzo z tego powodu i postanowił wymierzyć surową
karę.
Winni nieposłuszeństwa wobec niego zostali wygnani z raju.
Ich
życie odtąd nie było już takie beztroskie i szczęśliwe ale stało się
pełne znoju i bólu.
Jednak to nie był koniec kary, bo jednocześnie w ten
sposób szansę na życie w raju
stracili w niczym niewinni, tego co się
stało,
wszyscy potomkowie pierwszych ludzi
i skazani zostali na takie
same trudy i cierpienia.
Znów więc zapytam,
Znów więc zapytam,
czy to sprawiedliwe, aby za czyjeś złe i grzeszne
czyny
odpowiedzialnością obciążać niewinnych?
Przecież za złamanie
zakazów wodza-Boga zostali ukarani,
tak jak w przedstawionej wcześniej
historyjce, nie tylko ci,
którzy to prawo złamali ale także wszystkie
przyszłe pokolenia,
a więc w tym przypadku cała ludzkość na ziemi.
To
jest sprawiedliwość? Chyba nikt nie zaprzeczy, że wolałby żyć sobie
w raju
a nie na tym padole w znoju i trudzie
albo chciałby przynajmniej
mieć szansę na Eden
i jeśli ją stracić to za własne przewinienia.
Niestety Pan nasz "sprawiedliwy" zdecydował, że za grzech pierwszych
ludzi
pokutować będą bogu ducha winni ich potomkowie.
Nie z powodu
własnych win, rodzi się więc w grzechu każdy człowiek,
jak wierzą
chrześcijanie. I przychodzi nam od samego początku żyć niestety nie
w raju,
choć na wygnanie z niego jeszcze nie zdążyliśmy sobie zasłużyć.
Kolejny raz zapytam, czy to kara sprawiedliwa?
Z odpowiedzią również
i tutaj chyba nie będzie problemu.
Jeśli to kogoś nie przekonuje, to dodam, iż sam Bóg wprost mówi, że uważa za słuszne,
Jeśli to kogoś nie przekonuje, to dodam, iż sam Bóg wprost mówi, że uważa za słuszne,
aby obciążać odpowiedzialnością potomków za czyny
przodków.
Świadczą o tym bardzo dobrze słowa:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz