31 sierpnia 2013

Biblijna sprawiedliwość


 
Na pewnej wyspie żyło sobie niewielkie plemię ludzi. 
Na czele plemienia stał wódz, posiadający pełną władzę nad całą społecznością. 
On wydawał nakazy, zakazy, stanowił prawo, krótko mówiąc decydował co wolno a czego nie wolno. Jednocześnie był dobry dla swoich poddanych i dbał o nich. 
Społeczność żyła więc sobie szczęśliwie pod rządami wodza. 
Zdarzyło się jednak pewnego razu, że jeden z członków plemienia złamał zakaz wodza, dopuszczając się czegoś, co było zabronione - kradzieży. 
Wódz strasznie rozzłościł się z tego powodu, ponieważ nikt nigdy wcześniej nie przekroczył ustanowionego przez niego prawa. 
Jego gniew był tak ogromny, że postanowił wymierzyć surową karę. 
Za popełniony występek kazał winnemu obciąć ręce. Niewątpliwie kara to dotkliwa, bo zadała winowajcy ogromne cierpienie i upośledziła na całe życie. 
Odtąd nie było już ono dla ukaranego tak szczęśliwe jak przedtem ale stało się pełne trudu i cierpienia. To jednak nie wszystko. 
Wódz kazał w taki sam sposób ukarać dzieci skazanego, 
aby przez całe życie cierpiały tak samo jak ich ojciec.
 I to również nie był jeszcze koniec kar. 
Ponieważ gniew wodza była naprawdę ogromny,
 postanowił on, że odtąd ręce będą obcinane wszystkim potomkom winowajcy, 
aby cierpieli jak ich przodek, który dopuścił się niegodnego czynu ." 

Czy kara za popełniony występek była słuszna? 
Czy sprawiedliwe było to, że odpowiedzialność za czyny ojca spadła również jego dzieci, wnuków, prawnuków i wszystkich potomków?
 
Po co jednak ta historyjka?  
Być może ktoś się już domyślił, a jeśli nie to nich sobie przypomni wydarzenia opisywane przez Księgę Rodzaju. A o jakie wydarzenia konkretnie chodzi? 
Otóż w pewnym ogrodzie, który nazywał się Eden, żyli sobie pierwsi ludzie na ziemi.
 Zostali tam umieszczeni przez wodza-Boga.
Bóg dał jednak ludziom pewne prawa, zakazy a więc określił co im wolno a czego nie, 
lecz w rajskim ogrodzie żyło się im szczęśliwie, 
ponieważ Bóg dbał o nich i niczego im nie brakowało. 
 Zdarzyło się jednak pewnego razu, że pierwsi ludzie złamali zakaz Boga. 
Rozgniewał się on bardzo z tego powodu i postanowił wymierzyć surową karę. 
Winni nieposłuszeństwa wobec niego zostali wygnani z raju. 
Ich życie odtąd nie było już takie beztroskie i szczęśliwe ale stało się pełne znoju i bólu. 
Jednak to nie był koniec kary, bo jednocześnie w ten sposób szansę na życie w raju 
stracili w niczym niewinni, tego co się stało, 
wszyscy potomkowie pierwszych ludzi 
i skazani zostali na takie same trudy i cierpienia.
Znów więc zapytam, 
czy to sprawiedliwe, aby za czyjeś złe i grzeszne czyny 
odpowiedzialnością obciążać niewinnych? 
Przecież za złamanie zakazów wodza-Boga zostali ukarani, 
tak jak w przedstawionej wcześniej historyjce, nie tylko ci, 
którzy to prawo złamali ale także wszystkie przyszłe pokolenia, 
a więc w tym przypadku cała ludzkość na ziemi. 
To jest sprawiedliwość? Chyba nikt nie zaprzeczy, że wolałby żyć sobie w raju 
a nie na tym padole w znoju i trudzie 
albo chciałby przynajmniej mieć szansę na Eden
 i jeśli ją stracić to za własne przewinienia. 
Niestety Pan nasz "sprawiedliwy" zdecydował, że za grzech pierwszych ludzi
 pokutować będą bogu ducha winni ich potomkowie. 
Nie z powodu własnych win, rodzi się więc w grzechu każdy człowiek, 
jak wierzą chrześcijanie. I przychodzi nam od samego początku żyć niestety nie w raju, 
choć na wygnanie z niego jeszcze nie zdążyliśmy sobie zasłużyć.
 Kolejny raz zapytam, czy to kara sprawiedliwa? 
Z odpowiedzią również i tutaj chyba nie będzie problemu.
Jeśli to kogoś nie przekonuje, to dodam, iż sam Bóg wprost mówi, że uważa za słuszne, 
aby obciążać odpowiedzialnością potomków za czyny przodków. 
Świadczą o tym bardzo dobrze słowa: 


Brak komentarzy: