8 grudnia 2012

Królestwo szczęścia


Fragment książki 

Jiddu Krishnamurti

Pragnąłbym, jeśli można, przedstawić wam pewne myśli, które rozwijać będziecie 
i które dadzą wam określone pojęcie o prawdziwym życiu duchowym. 
Przypuszczam, iż każdy z was zdaje sobie sprawę, że twórczość 
- albowiem tworzyć trzeba, by żyć -
 jest walką i ciągiem niezaspokojeniem; 
chcąc doprowadzić twórczość do owocowania, rozwijać musicie własne patrzenie na świat , własne skłonności i uzdolnienia; w tym celu chciałbym w każdym zbudzić Głos, 
owego Tyrana  jedynego prawdziwego przewodnika, który pomoże wam w tworzeniu. Większość z was woli naśladować, jest to bowiem znacznie łatwiejsze. 
Wielu lubi iść w cudze ślady. Wielu uważa, iż prościej jest nie rozwijać własnych skłonności, własnych cech, własnego charakteru, ale po prostu ślepo iść za kimś. 
Myślę, że przyznacie mi słuszność, jeśli powiem, 
iż jest to dla życia Głosu wewnętrznego zabójcze. 
Głos ów, Tyran, Intuicja jest naszym najszlachetniejszym przewodnikiem; 
jedynie rozwijając go i doskonaląc, dotrzeć możemy do celu
 - naszego własnego celu. 
Rozwijając w sobie ów Głos, aż stanie się jedynym panem, 
któremu posłuch dajemy, odnaleźć musimy cel nasz 
i pracować nieustannie nad jego zdobyciem. 
Czymże jest ów cel? 
Dla mnie jest on osiągnięciem Ostatecznej Prawdy. 
Chcę dojść do stanu duszy, kiedy sam wiedzieć będę, żem zwyciężył, 
żem dotarł, żem się stał Prawdy owej wcieleniem. 
Wtedy wszelkie drobne walki, niepokoje, przeszkody 
- chociaż one również nie pozbawione są wartości - 
już mnie nie osaczą, nie zwiążą, nie zaciemnią oblicza Prawdy. 
Osiągnąwszy ową Prawdę, osiągnę jednocześnie to, czegom pragnął - 
spokój, doskonałą cichość myśli i wzruszeń. 
Oto mój cel. 
Pierwszym i najważniejszym ku niemu krokiem 
jest umocnienie Głosu wewnętrznego. 
W każdym z nas przemawia on od czasu do czasu. 
W miarę rozwijania go w sobie i uszlachetnienia, 
nauczyć się musimy myśleć i działać samoistne. 
Hodowanie w sobie Głosu wewnętrznego 
oznacza po prostu życie zgodne z jego rozkazami. 
Wszelkie naśladownictwo nie ma nic wspólnego z pięknem; 
sztuka polega nie na biernym odtwarzaniu Natury, 
lecz na wydobyciu z Natury szlachetności zawartego w niej symbolu. 
Tak więc , każdy z nas winien zostać artystą, artystą, który tworzy ze siebie samego, 
albowiem ujrzawszy Wizję, przejęty został dreszczem uniesienia. 
Przekonacie się, iż wielcy i prawdziwi artyści, 
wielcy i prawdziwi mędrcy nie uznają wyłączności: 
ogarniają rzecz wszelką, stanowią cząstkę wszechrzeczy. 
Musimy stać się wielostronnymi, by stworzyć dzieło doskonałe. 
Ogród róż pełen piękny będzie, lecz jednostajny. 
Róże mogą być najdoskonalsze i najrozmaitsze w odmianach i barwach, 
jeżeli jednak kwitnąć będą same róże, nie da to wrażenia prawdziwego piękna. 
Każdy z nas ma wrodzoną skłonność upodobniania się do innych.
 Pragniemy wszyscy ukształtować się w pewien typ ogólny, 
zawrzeć się w formie, nie przez nas wykonanej. 
Jest to zabójcze dla rozwoju doskonałej intuicji. 
A przecież nie należy zapominać nigdy, 
iż wszyscy spotkamy się z czasem w Królestwie Szczęścia. 
Posiadamy przeważnie 
- dzięki różnicom pochodzenia rasowego lub kultów religijnych - 
skłonność do uważania siebie za odmiennych od innych ludzi. 
Traktujemy świat jako coś istniejącego poza nami, 
stajemy się wyłączni w naszym patrzeniu na rzeczy. 
Hołdując tym tak ograniczonym poglądom, tak ciasnym pojęciom
 - burzymy, zamiast tworzyć. Pragnąłbym, jeśli potrafię, zbudzić w każdym Głos, 
który poprowadzi was obraną samodzielnie drogą, waszym własnym życiem, 
ścieżką własnego czynu. Dopóki posłuszni będziecie temu Głosowi
 - nie zbłądzicie. Źle czyni ten tylko, kto stara się dążyć za cudzym objawieniem, 
w ślad cudzej idei, lub pod cudzymi rozkazami. 
Ja mogę wskazać wam, iż ideałem moim jest Prawda, doskonały spokój, 
dobroć miłująca, wy jednak sami walczyć o to musicie i sami dotrzeć.
 Wyłożyć wam mogę zasady Prawdy, lecz przez posłuch dany własnemu Głosowi 
sami wyrobić sobie musicie własną wiedzę, 
własne idee i wtedy dopiero dojdziecie do celu, w obliczu którego spotkamy się wszyscy. 
Oto jest dla mnie wielka sprawa życia. Nie chcę dawać posłuchu nikomu 
- niezależnie od tego kim jestem - dopóki nie czuję, że mam słuszność. 
Nie chcę chować się za zasłonę, która kryje Prawdę. 
Nie chcę posiadać wierzeń, którym nie mogę odpowiedzieć całą duszą, 
całym sercem, całą istotą.
Zamiast dać się wlec bezwolnie cudzymi ścieżkami,
zamiast pozostawać w pospolitości i miernocie, słuchajcie Głosu,
doskonalcie go, odkrywając w ten sposób nową rozległość życia.
Rozwijać musicie Intuicję, jakom rzekł, zdając sobie sprawę,
iż jest to waszym ideałem. Doskonała harmonia wzruszeń i rozumu konieczna jest,
by Głos waszego prawdziwego "Ja" - mógł przemówić.
Intuicja jest podszeptem Ducha, kierowniczym słowem żywota.
Im bardziej zestroimy siłę odczuć z jasnością myśli,
przez ich doskonalenie i oczyszczanie, tym bliżsi będziemy usłyszenia Głosu.
Intuicja jest bowiem dana każdemu, jest cechą całego człowieczeństwa,
nie poszczególnego osobnika. Hodować powinniście silne uczucia:
wielkiej miłości, żywego szczęścia, prawdziwej dobroci.
Człowiek pozbawiony uczuć nie posiada żadnej wartości;
jeśli jednak posiada zdolność do uczuć silnych,
może uczynić je doskonałymi i czystymi,
choćby nawet uprzednio złe uczucia w sercu nosił.
Jedynie człowiek stwardniały i obojętny
nie potrafi ani tworzyć, ani burzyć, ani budować.
Przekonacie się, iż wielki burzyciel nie jest nigdy miernym,
pospolitym człowiekiem - otacza go zawsze coś z dziedziny cudu;
wielki miłośnik nie bywa nigdy przeciętny.
Im więcej w was serca tym lepiej, trzeba jeno uczyć się opanowania,
wzruszenie bowiem jest jako ziele:
jeśli go nie trzebić, zniszczy ogród. O ile znacie jedynie wzruszenia słabe,
dajcie im pożywkę: nabiorą sił i urosną.
Niektórzy twierdzą, iż tępić w sobie należy wszelkie odczuwanie,
wszelką zdolność wzruszeń. Jest to myśl pozbawiona zarówno sensu, jak ducha.
Im pełniejsze jest serce i bardziej przelewne wzruszeniem, tym lepiej,
konieczne jest jednak opanowanie; jeśli nie zdołacie uczuć opanować
 - cierpieć będziecie. Oddalicie się też od drogi Intuicji,
błądząc po bocznych ścieżynach, zamiast zdążać prosto ku waszemu celowi.
Posiadajcie uczucia potężne. Wyrabiajcie je, radujcie się nimi.
Nie bądźcie bierni, ale wychodźcie odważnie naprzeciw niebezpieczeństwu i walce.
Odczuwam tak mocno potrzebę tego, wszyscy bowiem
dążymy do ujednostajnienia się w pewnym typie;
chcemy wszyscy myśleć tymi samymi pojęciami,
krążyć w orbicie tych samych osobistości.
Boimy się, iż postęp nasz wstrzymany będzie,
 jeśli nie przyłączymy się do tego lub owego ruchu.
 Cóż to jednak znaczy postęp? Własne wasze szczęście.
"Postęp" - to tylko frazes. Co do mnie, wolę być szczęśliwy,
niż posiąść wszystkie drobne satysfakcje, które dać może świat.
Czyż nie jest obojętne, jaką wyznajecie religię, jakie czcicie świętości, j
eżeli jesteście naprawdę szczęśliwi i cel swój widzicie jasny i nie przyćmiony ?
Wyobraźcie sobie na chwilę Buddę i Jego uczniów.
Stanowili oni wielkie wyjątki swego wieku, mieli jednego Mistrza,
jeden cel, jeden ideał - Jego.
A przecież każdy z nich posiadał iskrę geniuszu;
żaden nie był mierny ani pospolity, albowiem szli w Jego ślady,
w ślady tego, który był wyjątkiem, kwiatem człowieczeństwa.
Takimi przykładami wszyscy stać się musimy.
II. ZAINTERESOWANIE I ENTUZJAZM
Chciałbym móc przekonać was o ważności zainteresowania się życiem,
inaczej bowiem nie potraficie dokonać niczego.
Powinniście jak najgoręcej zainteresować się życiem.
O sobie powiedzieć mogę, iż zajmuje mnie każda rzecz,
albowiem wszystko, co żyje dokoła, przynosi mi coraz większe zrozumienie.
Nic nie istnieje dla mnie w życiu prócz szukania Prawdy,
szukania Szczęścia, spokojności i uciszenia.
Chcąc istotnie interesować się życiem, powinniście myśl swą i zdolność odczuwania
utrzymywać w ciągłej czynności i pobudliwości.
Pragnąłbym, gdyby było można, udzielić wam nieco moich zainteresowań;
abyście mogli obudzić w sobie własne.
Jeżeli bowiem nie macie owej ciekawości, owego pragnienia osiągnięcia,
tęsknoty posiadania, chęci odrzucenia wszystkiego dla zdobycia tego,
co ostateczne, nie zdołacie nauczyć się sztuki poświęcenia.
Owo zainteresowanie, o które mi chodzi,
zjawia się jako owoc istotnej cywilizacji.
Dziki, który wstępuje na pierwszy stopień życia, który gromadzi karmę,
 uczy się cierpieć, poczyna tworzyć, wszystko uważa za nowe
- ten dziki zna jedno tylko ciasne zainteresowanie życiem:
pragnie osiągnąć, doświadczyć, zaznać wszystkiego,
co fizyczne, co materialne. Istota zaś,
która przeszła przez cywilizację i kulturę,
nagromadziła dzięki dawnym czynom, podczas ewolucji wielu żywotów,
wiedzę, doświadczenie, intuicję i umiejętność rozróżniania.
Będzie ona uporczywie odrzucać, odtrącać rzeczy, które nie są ważne;
jest to dla niej jedyna droga podjęcia szukania Prawdy.
A jednak zarówno dla was jak i dla mnie,
owo zainteresowanie musi być równie żywe i palące
 jak i palące jest dla barbarzyńcy smakowanie przyjemności i doznań życia.
Wy jednak znajdujecie się już na innej drodze,
posiadacie inne pragnienia, minęliście już bowiem dawno tego dzikiego,
którego pochłaniają całkowicie i wyłącznie zdarzenia dnia bieżącego.
Dziki wciąż jeszcze wplata się w krąg przeznaczeń,
wy już powinniście się od niego uwalniać,
wzmagać wolę i kierować żądze tak,
by móc nauczyć się iść za Głosem - Tyranem.
Jedyna droga do usłyszenia i usłuchania owego Głosu
- wiekuistego przewodnika - wiedzie przez entuzjazm.
 Jeżeli zapał ten posiadacie, zrozumiecie z łatwością, iż intuicja,
 iż Głos, ku któremu chciwie nachylacie ucha, stanie się waszym Panem,
jedynym autorytetem waszego życia.
Dla zbudzenia owego zainteresowania i entuzjazmu musicie czuwać,
nauczyć się myśleć, używać wyobraźni,
cierpieć, jeśli nawet w danej chwili nie przechodzicie przez stan zwykłego cierpienia.
Dam wam przykład.
Któregoś dnia w wyobraźni wyszedłem na przechadzkę z moim bratem.
Szliśmy wąską ścieżyną i ja nieustannie zdawałem sobie sprawę,
iż mój cień jest ciemniejszy, niż cień mego brata.
Zastanowiłem się nad tym. Doszedłem do wniosku,
że świadomość moja bardziej jest skupiona w sobie niż świadomość mojego brata.
Podobne to było do spoglądania przez dwa szkła,
jaśniejsze i ciemniejsze; tym szkłem ciemniejszym byłem ja.
Pragnąłem jednak, żeby oba cienie posiadały natężenie jednakowe:
istotnie po niedługiej chwili różnica znikła,
 tak iż mogłem stwierdzić zupełną jednorodność naszych osobowości.
Potem zdawało mi się, że leżałem w jakimś ogrodzie
i przyglądałem się źdźbłu trawy.
Wiecie w jak ciasnej otoczce rośnie źdźbło trawy zaraz po wykiełkowaniu,
z czasem dopiero dzieląc się na dwie lub trzy blaszki.
Poczułem nagle, że jestem jako trawa,
która nie podzieliła się jeszcze na źdźbła osobne.
Potem poczuć zdołałem jak trawa przepycha się w ziemi,
jak kiełkuje, jak wzbierają w niej soki, jak dzielą się listki.
Sam byłem każdym listkiem.
Kiedym powrócił do rzeczywistości, rzekłem sobie:
"Niczego więcej w życiu nie pragnę jak tylko utraty poczucia odrębnej osobowości.
Wtedy bowiem zapomnieć mogę o swoim "ja" i zjednoczyć się,
zrównać, roztopić w reszcie świata:
w królestwie roślin, zwierząt i ludzi; jestem wtedy bliższy Prawdy,
bliższy doskonałości. Drogę ku niej zagradza właśnie moja wyłączność,
 poniżający ucisk osobowości, rozdział stwarzany przez "ja".
Mówiłem więc , ze dla zdobycia zainteresowania i entuzjazmu
musicie myśl utrzymać w czujności,
w napięciu, przyglądać się bliźnim, uczyć się od nich,
musicie z początku iść na oślep, aż zainteresowanie nabierze żywości,
aż entuzjazm stanie się jasny, mocny, nie zaś słaby i mglisty,
aż rozpali się w was płomień geniuszu.
Geniusz jest dla mnie istotą, która ostro widzi swój cel,
idzie ku niemu uparcie, posiada wiecznie żywy zapał
 i walczy nieustannie o zachowanie niezmąconej jasności swej Wizji,
swego ideału; geniuszem jest ten, kto nie da się zatopić miernościom życia,
troskom osobistym i ogólnym - rodziny i świata - ale wciąż je odsuwa,
odtrąca, starając się zawsze utrzymać ideał swój czysty i nieskalany.
Człowiek zwykły, pospolity, zostaje osaczony przez życie;
nie posiadając ideału, poddaje się ciśnieniu otoczenia i traci swą żywotność.
Walcząc o osiągnięcie celu, powinniście zapomnieć o zamęcie świata
 i zdobyć to zainteresowanie, które pchać was będzie wciąż naprzód i naprzód,
myślą i duchem. Jeśli macie tworzyć, jeśli macie pomóc światu
- nie poszczególnym ludziom, ale światu całemu –
 posiąść musicie ideał, napełnić się ideałem;
kiedy się nim przepoicie, kiedy się staniecie jego cząstką,
on zaś waszą własnością, kiedy sami poznacie Prawdę,
możecie innych ku niej prowadzić.
Oto jest dzieło, które na was czeka, pragnienie,
które ma się w was rozbudzić.
Nie znaczy to, abyście stać się mieli bogami swego otoczenia;
znaczy tylko, iż macie dać innym ideał,
który jest jedyną ważną na świecie rzeczą.
Nauczyciel jest jeden dla wszystkich,
On jest Miłośnikiem całego świata
i nie zadowoli się nigdy udzieleniem mądrości swojej nielicznym wybrańcom.
Przychodzi do każdego, w każdym obudzić pragnie piękno i szczęśliwość.
Im więcej będzie pośród nas takich, którzy to zrozumieją,
 którzy będą mieli coś do ofiarowania,
 którzy przebyli walkę i w samych sobie rozniecili iskrę geniuszu,
tym lepiej potrafimy wszyscy rozumieć, słuchać i służyć.
Mówiłem o Buddzie i Jego uczniach i - jakem rzekł –
uczniowie ci nie byli pospolitymi ludźmi, byli wyjątkami,
niby w puszczy sosny-olbrzymy.
Dawali ochłodę miłości tym, którzy na wyżynach pragnęli cienia.
Zdolni byli dać światu część wiekuistego piękna,
albowiem rozumieli swego wielkiego Pana, żyli w Jego orbicie,
oddychali tym samem powietrzem pełnym woni.
Oto czym powinniśmy zostać:
wyniosłymi drzewami po szczytach gór, nie pospolitymi krzakami na równinie,
których wszędy bez liku.
A przecież pamiętajmy, że i krzakiem trzeba umieć być.
Wtedy bowiem tylko wzrosnąć można w drzewo olbrzymie,
 jeśli się wie, co znaczy być drobnym zielem przydrożnym.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Mieć wiarę w siebie !!!
Wszystko jest energia która przybiera rożne formy , poznać je wszystkie i nauczyć się nimi zarządzać by uczynić świat doskonałym , jest możliwe :)
Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!”