Zdarzyło się to w życiu bardzo sławnej kobiety Zen, miała na imię
Rengetsu.
Bardzo niewiele kobiet dostąpiło Najwyższego w Zen.
Ona jest
jedną z tych kilku kobiet.
Była na pielgrzymce. O zachodzie słońca dotarła do wioski,
prosiła
więc o nocleg, ale mieszkańcy pozamykali drzwi. Byli przeciwni Zen.
Zen jest tak rewolucyjny i buntowniczy, że zaakceptowanie go
przychodzi bardzo trudno.
Jeśli go zaakceptujesz, zostaniesz
przemieniony, przejdziesz przez ogień,
nigdy nie będziesz już taki, jak
kiedyś. Ludzie tradycyjni zawsze byli przeciwni wszystkiemu,
co jest
prawdziwe w religii. Tradycja oznacza wszystko, to, co w religii jest
nieprawdziwe.
W tej wiosce musieli więc mieszkać tradycjonalni buddyści
i
nie pozwolili tej kobiecie na pozostanie; wyrzucili ją.
Noc była zimna, a ta stara kobieta bez dachu nad głową… i głodna.
Za
swoje schronienie musiała przyjąć polne drzewo wiśni.
Było naprawdę
zimno i nie spała dobrze. Było też niebezpiecznie…
dzikie zwierzęta i
cała ta sytuacja. W środku nocy obudziła się, była bardzo zmarznięta;
zobaczyła na wiosennym nocnym niebie kwiaty wiśni w pełnym rozkwicie,
śmiejące się do zamglonego księżyca.
Zauroczona pięknem, wstała i
złożyła pokłon w kierunku wioski:
Dzięki ich uczynności, gdy odmówili mi noclegu, znalazłam się pod kwiatami nocą tego zamglonego księżyca.
Odczuwała wdzięczność. Z wielką wdzięcznością podziękowała tym,
którzy odmówili jej schronienia, bo inaczej spałaby pod zwykłym dachem i
przegapiłaby to błogosławieństwo, kwiaty wiśni i szeptanie do
zamglonego księżyca, ten spokój nocy i tę największą ciszę. Nie złości
się, akceptuje to. Nie tylko akceptuje, ale jeszcze wychodzi temu na
powitanie.
Czuje wdzięczność.
Człowiek staje się Buddą, gdy z wdzięcznością akceptuje wszystko, co życie mu przynosi.
Gdy człowiek potrafi odczuwać wdzięczność i za ból i za przyjemność,
bez rozróżniania i wybierania, odczuwając wdzięczność za wszystko, co
jest mu dawane….
Skoro to Bóg daje, musi to być potrzebne dla naszego
wzrastania.
Zima i lato są tak samo potrzebne do wzrastania.
Kiedy to
odczucie zagości w sercu, każda chwila życia jest wdzięcznością.
Niech stanie się to twoją medytacją i modlitwą: dziękuj
Bogu za każdą
chwilę – za śmiech, za łzy, za wszystko.
Zobacz narastającą ciszę w
swoim sercu, której wcześniej nie znałeś.
To jest błogosławieństwo.
Pierwszą rzeczą jest zaakceptować życie takim, jakie ono jest.
Kiedy
je zaakceptujesz, znikają pragnienia, napięcia i niezadowolenie; kiedy
zaakceptujesz je takim,
jakie ono jest, zaczynasz czuć się bardzo
radosny i to bez żadnego powodu!
Kiedy radość ma jakiś powód, nie będzie
trwać długo.
Kiedy radość nie ma żadnego powodu,
będzie trwać wiecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz