8 listopada 2012

Przypowieść o odnowie BUDDA

Zaledwie jeden dzień zanim Gautama Budda opuścił swój pałac w poszukiwaniu prawdy, jego żona urodziła dziecko. 
To bardzo ludzka opowieść, piękna …  przed opuszczeniem pałacu chciał choć zobaczyć twarz swego dziecka, symbol jego miłości do żony. Poszedł więc do komnaty żony. Spała, dziecko było okryte kocem. Chciał zdjąć koc i popatrzeć na twarz dziecka, bo może nigdy miał już nie wrócić.
Wyruszał w nieznane. Królestwo , żonę, dziecko, siebie – wszystko ryzykował w poszukiwaniu oświecenia, czegoś, o czym tylko słyszał jako o pewnej możliwości, która zdarzyła się wcześniej kilku ludziom jej szukającym. Był pełny wątpliwości, jak każdy z nas, ale chwila decyzji nadeszła. Był zdeterminowany, musiał iść. Ten ludzki umysł i natura jednak … Tylko chciał popatrzeć, nie widział jeszcze twarzy własnego dziecka. Bał się, że gdy odsunie koc, a Yashodhara, jego żona, obudzi się, zapyta: “Co robisz w środku nocy w moim pokoju?” Wygląda, jakbyś gdzieś się wybierał.”
Za bramą stał już rydwan, wszystko było gotowe; pozostało tylko wyjść z pałacu, woźnicy powiedział przecież: “Czekaj na mnie tylko minutę. Zobaczę tylko twarz mojego dziecka. Może nigdy już nie wrócę”. Nie mógł spojrzeć, bał się, że jeśli Yashodhara zbudzi się, zacznie płakać: “Dokąd idziesz? Co robisz?. Z kobietami nigdy nie wiadomo – mogłaby zbudzić cały pałac! Przyjdzie ojciec i wszystko się skończy. Tak więc po prostu uciekł.
Po dwunastu latach, gdy był już człowiekiem oświeconym, pierwszym co zrobił, był powrót do pałacu i przeproszenie ojca, żony i syna, który miał wtedy dwanaście lat. Wiedział, że będą w złości. Ojciec był bardzo rozzłoszczony …  jego pierwszego spotkał .. przez pół godziny wymyślał Buddzie. Nagle uświadomił sobie, że mówi tyle rzeczy, a jego syn stoi prze nim jak marmurowy posąg, jakby nic go nie dotykało. Ojciec spojrzał na niego, a Gautama Budda powiedział: “Tego chciałem. Osusz proszę łzy. Przyjrzyj się: nie jestem tym samym chłopcem, który opuścił pałac. Twój syn zmarł dawno temu. Wyglądam podobnie do twojego syna, ale moja cała świadomość jest inna. Popatrz tylko”.
Ojciec rzekł: “Widzę to. Przez pół godziny obrażam cię i wymyślam, to jest dostateczny dowód, że zmieniłeś się. Wiem, jaki byłeś porywczy: nie ustałbyś w takim spokoju. Co ci się przydarzyło?”.
Budda powiedział: “Opowiem ci. Najpierw chciałbym zobaczyć moją żonę i dziecko. Pewnie na mnie czekają – słyszeli już zapewne, że przybywam”.
Pierwszym, co powiedziała mu żona, było:
- Widzę, że jesteś zmieniony. Tych dwanaście lat było wielkim cierpieniem, nie dlatego, że odszedłeś; cierpiałam, bo nic mi nie powiedziałeś. Gdybyś mi powiedział, że idziesz na poszukiwanie prawdy, myślisz, że bym ci zabraniała? Obraziłeś mnie tym bardzo. Tą ranę noszę w sobie od tych dwunastu lat. Ja też należę do kasty wojowników, myślisz, że jestem tak słaba, że płakałabym i krzyczała, żeby cię zatrzymać? Całych dwanaście lat cierpiałam dlatego, że nie zaufałeś mi. Pozwoliłabym ci, pożegnałabym cię, doprowadziła cię do rydwanu. Najpierw zadam ci jedyne pytanie, jakie jest w moim umyśle od dwunastu lat… czy czegoś dostąpiłeś? Na pewno czegoś dostąpiłeś…Nie jesteś tą samą osobą, która opuściła pałac; emanujesz innym światłem, twoja obecność jest nowa, świeża, oczy są czyste i jasne, jak niebo bez chmur. Stałeś się tak piękny…  Zawsze byłeś piękny, ale to piękno wydaje się być nie z tego świata. Jakby wdzięk z innego świata na ciebie zstąpił. Pytam więc, czegokolwiek dostąpiłeś, czy nie było to możliwe tu w pałacu? Czy pałac nie dopuszcza prawdy?
To nadzwyczaj inteligentne pytanie, a Gautama Budda musiał się zgodzić:
- Mogłem dostąpić tego i tutaj, ale wtedy tego nie wiedziałem. Teraz mogę powiedzieć, że mogłem dostąpić tego tu, w tym pałacu; nie było potrzeby iść w góry, czy dokądkolwiek. Doszedłem do swego wnętrza, a mogło zdarzyć się to wszędzie. Ten  pałac był tak samo dobry, jak inne miejsce, ale teraz wiem, że wtedy nie miałem o tym pojęcia. Musisz mi więc wybaczyć, bo nie chodzi o to, że nie ufam tobie czy twojej odwadze. To ja wątpiłem w siebie; gdybym zobaczył cię obudzoną, gdybym zobaczył to dziecko, mógłbym zacząć się zastanawiać: “Co robię, zostawiam moją piękną żonę, jej miłość i totalne oddanie. Zostawiam moje jednodniowe dziecko …  skoro mam odejść, po co  dawałem mu życie?”. Uciekam od swoich odpowiedzialności. Gdyby mój stary ojciec obudził się, nie byłoby to możliwe. Nie to, że ci nie ufam – tak naprawdę nie ufałem sobie. Wiedziałem, że byłoby wahanie; nie byłem w wyrzeczeniu totalny. Jakaś moja cząstka mówiła: ” Co robisz?”. Inna mówiła: “Czas to zrobić. Jeśli nie zrobisz tego teraz, będzie to trudniejsze. Twój ojciec chce cię ukoronować. Kiedy zostaniesz ogłoszony królem, będzie trudniej”.
Yashodhara powiedziała do niego:
- Oto jedyne pytanie, które chciałam ci zadać. Jestem ogromnie szczęśliwa, że jesteś pełny prawdy, mówiąc, że mogłeś tego dostąpić gdziekolwiek. Oto twój syn tu stoi, chłopiec ma dwanaście lat, stale o ciebie pytał, a ja mówiłam mu: “Czekaj. On wróci, nie jest tak okrutny, tak niegrzeczny i nieludzki. Pewnego dnia wróci. Może to, czego mu potrzeba zajmie trochę czasu, ale gdy to urzeczywistni, pierwszym co zrobi, będzie powrót”. Oto jest twój syn, a ja chcę cię zapytać – jaką spuściznę zostawisz swojemu synowi? Co masz mu do dania? Dałeś mu życie – co teraz mu dasz?
Budda nie miał nic, tylko miskę żebraczą, zawołał więc syna o imieniu Rahul. Zawołał Rahula blisko siebie i dał mu tę miskę żebraczą, mówiąc:
- Nic nie mam. To mój jedyny majątek; od tej pory będę musiał używać rąk jako miski żebraczej na jedzenie, gdy będę o nie prosił. Dając ci tę miskę, inicjuję cię do sannyasu. To jedyny skarb, jaki znalazłem – i chciałbym, byś i ty go znalazł.
Rzekł do Yashodhary:
- Musisz być gotowa, by stać się częścią mojej komuny sannyasinów – i inicjował swoją żonę.
Całą scenę obserwował ojciec, który rzekł do Gautamy Buddy:
- Dlaczego mnie pomijasz? Nie chcesz dzielić się ze swym starym ojcem tym, co znalazłeś? Moja śmierć jest bardzo blisko … inicjuj i mnie.
Budda powiedział:
- W istocie rzeczy przybyłem tu tylko po to, by zabrać was ze sobą, ponieważ to, co znalazłem, jest znacznie większym królestwem  – takim, które będzie trwać wiecznie, którego nie można podbić. Przybyłem tu, abyście mogli odczuć moją obecność to, co urzeczywistniłem, i abym mógł was nakłonić byśmy razem wędrowali.
Gdy nie ma przeszłości i nie ma przyszłości, tylko wtedy jest pokój. Przyszłość oznacza aspiracje, osiąganie, cele, ambicje oraz pragnienia. Nie można być tu i teraz, zawsze za czymś biegniesz, gdzieś indziej niż jesteś. Człowiek musi być całkowicie obecny w teraźniejszości, wtedy jest pokój. Z niego bierze się odnowa życia, gdyż życie zna tylko jeden czas – tym czasem jest teraźniejszość. Co możesz myśleć o przyszłości? Myślisz kategoriami przeszłości, tego, co już znasz, i rzutujesz to, rzecz jasna, w lepszy sposób. Piękniejsze, bardziej udekorowane … znikły bóle i pozostają tylko przyjemności, ale i tak jest to przeszłość. Przeszłości nie ma, przyszłości nie ma, jest tylko teraźniejszość. Bycie w teraźniejszości oznacza bycie żywym człowiekiem, optymalnym – na tym polega odnowa.

z nauk Osho


Brak komentarzy: